środa, 26 lutego 2014

Rozdział 10

***OCZAMI NIALLA***
"Nnienawidzę cię!". Te słowa dźwięczały w mojej głowie. Spiepszyłem za przeproszeniem całą sprawę. Zaprosiłem ją, bo chciałem powiedzieć jej że z nami koniec. Jestem idiotą. Co ja jej powiem...
***OCZAMI ROSIE***
Jak on mógł! Pobiegłam w stronę pierwszej lepszej taxi. Po niedługim czasie byłam w moim domu. Pobiegłam do mojego pokoju i zaczęłam się pakować. Nagle poczułam dotyk na moim ramieniu.
-Rosie? Wszystko dobrze?- usłyszałam głos Bari
-Wyjeżdżam- szpenęłam
-Jak to?!
-Normalnie.
-Co ty tu robisz Niall?- usłyszałam za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam zmieszanego blondyna.
-Ja...Ja... Nie wyjeżdżaj przepraszam cię to nie tak jak myślisz- powiedział i zaczął się do mnie zbliżać
-Wynoś się z tego domu. Z mojego życia. Nie chce ciebie nigdy więcej oglądać- syknęłam
-Do jasnej cholery wytłumaczycie oco wam chodzi?!- wybuchnęła Barbara na co jej nie odpowiedziałam. Praktycznie miałam już wszystko spakowane. Wzięłam walizkę i chciałam wyjść z pokoju. Jednak Niall był szybszy i złapał mnie za nadgarstek
-Nigdzie nie wyjedziesz rozumiesz?! NIGDZIE!- krzyknął i chyba chciał mnie uderzyć bo podniósł rękę. Jednak w połowie ruchu zatrzymał się.
-Przepraszam poniosło mnie. Przepraszam- powiedział
-Chciałeś mnie uderzyć? Proszę bij śmiało! Jesteś totalnym idiotą. Ty myślisz że ja do ciebie wrócę po tym co tu teraz pokazałeś?
-Przestań. Dobrze wiesz że nie chciałem.
-Daj mi spokuj. Żegnaj Bari. Przepraszam z całego serca że ciebie zostawiam ale chcę zacząć życie od nowa. A do tego potrzebna jest zmiana otoczenia. Przyjaciół. Nigdy ciebie nie zapomnę. Proszę wybacz- szepnęłam a dziewczyna nie wiedząc co się oco chodzi chciała mnie powstrzymać. Jednak tym razem ja byłam szybsza. Wybiegłam z domu i wskoczyłam do taksówki.
-Na lotnisko proszę- powiedziałam do kierowcy prubując ukryć łzy. Po nie długim czasie dojechaliśmy na lotnisko. Zapłaciłam i wybiegłam z samochodu. Pierwszy lot do... POLSKI?! No dobrze. Trudno.
Pobiegłam kupić szybko ostatni wolny bilet. Okazało się że akurat zwolniło się jedno miejsce w samolocie. Musiałam się jednak śpieszyć ponieważ za kilka minut miały być zamykane bramki.  Na szczęście zdążyłam. Usadowiłam się w wygodnym fotelu i oddałam się snu. Obudził mnie komunikat że wylądowaliśmy. Warszawa. Jak dawno tu byłam. Pomyślałam. Wyszłam z samolotu. Jakieś pół godziny potem byłam już na zewnątrz. Musiałam się przestawić na polski.
-Dzień dobry. Czy mogłabym zamówić taksówkę?- zadzwoniłam po taxi. Po 5 minutach wsiadłam do czarnego pojazdu. Podałam adres. Bardzo się stresowałam tym jak przyjmą mnie dziadkowie. Po kilkunastu minutach wysiadłam przed nie wielkim, starym domem. Przypomniało mi się jak gdy miałam 6 lat biegałam z moją siostrą Alice po tym wielkim ogrodzie za domem i zbierałam kwiaty. Potem zanosiłyśmy je mamie lub babci. To były czasy. Podeszłam do drzwi i zapukałam....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz